Recenzja filmu

Zniewaga (1993)
Carlos Saura
Antonio Banderas
Rodrigo Valverde

Flamenco ze strzelbą, czyli "rape & revenge" po hiszpańsku

Marcos (Banderas), ambitny reporter gazety, w poszukiwaniu ciekawych materiałów trafia do madryckiego cyrku. Tam, zachwycony występem woltyżerki Any (Neri),  przeprowadza z nią wywiad, a po
Carlos Saura porzuca wyobraźnię. Carlos Saura bierze się za rasowy thriller w hiszpańskich realiach. Carlosowi Saurze zamarzył się brutalny film, więc bierze strzelbę i strzela sobie w kolano. Takimi oto nagłówkami mogłyby przerzucać się gazety w 1993 roku po premierze "Zniewagi". Bo jest to film zupełnie inny od dotychczasowych dzieł tego reżysera - inny technicznie, klimatycznie i wyrazowo. Niestety też średnio udany.

Marcos (Banderas), ambitny reporter gazety, w poszukiwaniu ciekawych materiałów trafia do madryckiego cyrku. Tam, zachwycony występem woltyżerki Any (Neri), przeprowadza z nią wywiad, a po kilku dniach... nawiązują romans. Tak w dużym skrócie można streścić 1/3 filmu. Potem następuje wieczór, który wywróci ich życie (a także wielu innych osób) do góry nogami. Ana zostaje zgwałcona przez trzech nastolatków, których to zaloty odrzuciła kilka dni wcześniej, będąc już z Marcosem. Chłopak dowiaduje się, co zaszło dopiero z... radia. Bowiem Ana postanawia się zemścić i wyrusza ze strzelbą (którą to posługuje się bezbłędnie) na rzeź, znacząc pobliskie drogi krwią swoich prześladowców i ludzi którzy stanęli jej na drodze. A rezultatami tego "polowania" żyje cały kraj.

Mamy tu więc klasyczny przykład thrillera z podgatunku rape & revenge, którego falę w latach 70. zapoczątkowały "Ostatni dom po lewej" czy "Pluję na twój grób (1978)Pluję na twój grób". Niestety, próżno szukać w filmie Saury elementów, które postawiłyby "Zniewagę" przynajmniej w pobliżu klasyków tego gatunku. Czegoś tu po prostu zabrakło. Czy to bardziej rozbudowanej akcji, czy większej finezji w scenach morderstw? A może po prostu logiki? Bohaterka nie przechodzi nawet "od słowa w czyn" - ona, zaraz po krzywdzie, jakiej doznała, po prostu sięga po strzelbę i wyrusza na łowy. Co prawda płacze, wzdycha i popełnia masę błędów, gubiąc się pomiędzy swoimi żądzami, a wyrzutami sumienia - ale to wszystko za mało by po prostu wczuć się w jej sytuację. Być może do kogoś taki "konkretny" skok akcji przemawia, jednak bardziej wymagający widz chce czegoś więcej - chce poznać tych bohaterów, liczy na rozwinięty wątek psychologiczny postaci Any (aż prosi się, by wzbogacić ją o jakiś aspekt z przeszłości, o punkt zaczepienia, który scaliłby lub wyjaśniłby postawę bohaterki i jej czyny). Na dodatek, na postać Marcosa także nie ma co liczyć - bezwyrazowy, nijaki, plącze się gdzieś pomiędzy przyczepą Any, własnym biurem i własnym... sumieniem. Nie wiadomo dlaczego, zaraz po odkryciu powodu szaleńczego polowania Any, pokazuje jej zdjęcia świadkowi morderstw, następnie dramatycznie próbuje się z nią skontaktować, po czym rozpoczyna własne "śledztwo" w nader niezdarny, ale chyba zamierzony sposób. Czy tak na pewno miało być?


Aktorstwo w filmie jest jedynie poprawne. Zapewne, przez słaby scenariusz, ani Antonio Banderas ani partnerująca mu Neri nie mogli pokazać pełni swoich umiejętności aktorskich, a o których wiadomo że są. Podobnie muzyka czy zdjęcia - stanowią jedynie poprawne tło, dla tego niezbyt wymagającego dzieła.

Zastanawiające, przecież to sam mistrz Carlos uczył nas w swoich filmach przede wszystkim myślenia! Uczył filmowego zaangażowania i wymagania od siebie - rozgryzania mistrzowsko ukrytej symboliki, studiowania wspaniale zarysowanych postaci czy rozumienia dowcipnej satyry. W "Zniewadze" widz nie uświadczy niczego co zna z filmów Saury z jego złotego okresu - lat 70. Temat nie dla niego? A może współpraca nad scenariuszem z Enzo Manteleone nie była najlepsza? Spekulować można, ale jest to bezcelowe. Film, pomimo wszystko, zdecydowanie da się oglądać - mamy tu co najmniej dwie zaskakujące sceny (w warsztacie i na autostradzie), a także niezwykle satysfakcjonujące zakończenie, które niejako rekompensuje wcześniejsze braki. Dzieła z 1993 roku zdecydowanie nie można nazwać "zniewagą" - czy to dla Saury czy dla jego fanów; nie jest też plamą na honorze (i filmografii) hiszpańskiego reżysera, ale jedynie lekkim potknięciem - i tak należy je traktować.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones