Po raz kolejny przekonałem się o tym, że często ocena filmu nie jest adekwatna do jego jakości, a jest adekwatna do poziomu osób oceniających. Jestem z pokolenia wychowanego na książkach w epoce, gdy nie było jeszcze internetu.
Myślałem, że będzie lepiej...no cóż przeliczyłem się. Film jest kiepski. Lepiej pograć w szachy albo poczytać jakąś książkę niż tracić czas na tym filmie 3/10.
"Na granicy światów" obejrzałem ze względu na Rutgera Hauera.
Jest to taki całkiem niezły, ale właściwie niezbyt wyróżniający się film przygodowy w klimatach fantasy. Pewien nieporadny student zostaje wyrwany ze swego nudnego żywota przez piękną dziewoję w celu bliżej nieokreślonym. Dalej jest już różnie.
Dobrze...