Dlaczego chciała, żeby mąż dowiedział się o jej romansie? Chciała, żeby Peter zrozumiał jej punkt widzenia? Żeby wiedział, że dla niej nie była to tylko przelotna znajomość? że kochała ich dwóch tak samo? Wiedziała, że Peter wybaczy jej?
W sumie na końcu filmu Peter powiedział do córki coś w rodzaju: "Ona naprawdę mnie znała", może Lisa wiedziała, że po początkowej złości i gniewie Peter ją zrozumie?
Swoją drogą moim zdaniem Lisa powinna była usunąć wszystkie dowody romansu i powiedzieć Ralphowi, że umiera, żeby nie dzwonił na jej telefon. Powinna była zostawić męża w błogiej nieświadomości, a tak koleś się dowiaduję, że jego ukochana kobieta przez 12 lat doprawiała mu rogi. Nic dziwnego, że zaczął świrować i chodził mu po głowie pomysł zabicia Ralpha.
Film szału nie robi ale warto go obejrzeć ze względu na Antonio i Liama.
Powiem tak: film szał "robi."
Nie mogła powiedzieć Banderasowi, że umiera, bo związek z nim oparła na miłości do piękna ludzkiego ciała i luksusie pustych, nieweryfikowalnych słów o wielkim uczuciu dwojga kochanków, którzy nigdy nie mogą być prawdziwie razem. Uczucie jakie ich połączyło było efektem miłości wolnej od problemów przyziemnego życia, a więc wolnej od przemijania, starości i uczciwości małżeńskiej. Była to miłość czysto fizyczna z zachowaniem pewnej iluzji wyższych emocji. Ostatecznie zdała sobie sprawę, że nigdy na prawdę go nie kochała. Połączyły ich dzika namiętność i czysto fizyczne pożądanie. Eliza dała się ponieść chwili, która przerodziła się w lata fałszu i obłudy, jakie serwowali sobie wzajemnie namiętni kochankowie.
Jedyną dobrą rzecz, jaką zrobiła tytułowa niewinna, był pozostawienie dowodów swej zdrady. Była winna Piotrowi ukazać skrywaną przez lata tajemnicę. On zarabiał pieniądze, utrzymywał dom, sponsorował wszystko na co miała ochotę jego żona i córka. Ona natomiast ciągle nieszczęśliwa, fałszywa, nakierowana na siebie. "Komu potrzebne były jej buty? Czemu mąż tego nie doceniał? Za karę go zdradzę!" Kochanek był takim mężczyzną jakiego potrzebowała, nie miał własnego życia. Był fikcją literacką i niezwykle plastycznym słuchaczem. Wielbił ziemię po której stąpała. Był naiwny w swej prostocie, a jednocześnie wyrachowany w swych ambicjach czerpania szczęścia z cudzego nieszczęścia. Żył na kredyt i powinien był jak najszybciej kredyt spłacić, a nie pogrążać się i zaciągać kolejne.
Pięknie wytłumaczone, tak sądziłam, że o coś takiego może tu chodzić, ale nie potrafiłabym tego ubrać w słowa.
Świetnie rozumiesz sens filmu.
Zgadza się z tą interpretacją, bo to nie jest "zwykły" thriller. Dlatego niektórym się nie podoba. Jeśli ktoś był nastawiony na kolejny, szablonowy film z tego gatunku, mógł się czuć zawiedziony.
Chciała rozgrzeszenia. Aż tyle i tylko tyle. Po takim filmie każda kobieta to tylko ... (i tu każdy wpisze co uważa). np. "Gdyby mi zrobiła to moja żona znienawidziłbym wszystkie kobiety" albo "bo to zła kobieta była" albo "związać się z kobietą - to katastrofa dla mężczyzny". I tak możecie pisać i pisać. Ale to i tak nic nie zmieni. A na pewno nie zmieni postaw obecnych kobiet. Dla nich jesteśmy tylko środkiem do celu. Nigdy celem.